Historie jazzowe

W słabo oświetlonym klubie jazzowym obserwowałem ją z drugiego końca sali. Jej oczy były utkwione w scenę, zagubione w dusznych melodiach saksofonu i śpiewnym wokalu. To było tak, jakby muzyka wplatała się w jej duszę, tak jak w moją. Wydawała się mnie rozumieć, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Gdy nuty bluesa przeplatały się z nocą, nasze oczy spotkały się, a jej usta wykrzywił znajomy uśmiech. To było tak, jakbyśmy dzielili sekret, więź wykraczającą poza słowa. Zauważyłem, jak kiwa głową do rytmu, a jej palce delikatnie stukają o blat. To właśnie w tych wspólnych kiwnięciach i stuknięciach poczułem cichą więź tworzącą się między nami.
Z każdym skinieniem jej głowy w rytm muzyki i z każdym uśmiechem, który gościł na jej ustach, zaczynałem wierzyć, że rozumiała muzykę w sposób wykraczający poza słowa. Być może było to tylko wrażenie, miraż stworzony przez moje pełne nadziei serce, ale czułem, że to się dzieje naprawdę. Podchodząc do niej czułem się jakbym wkraczał w nieznane, niepewny, czy to połączenie było prawdziwe, czy tylko wytworem mojej wyobraźni. Ale było coś magnetycznego w jej obecności, co przyciągnęło mnie bliżej.
Słowa stały się jej placem zabaw, przestrzenią, w której mogła tańczyć i tkać swoją magię. Bawiła się językiem, jakby był przedłużeniem jej samej, igrając z moimi myślami i emocjami. Zostałem wciągnięty w tę zawiłą sieć, którą rozplatała, zarówno urzeczony, jak i zaintrygowany jej umiejętnością manipulowania słowami i, w pewnym sensie, bawienia się moim jestestwem. Spojrzała na mnie zachęcająco, a ja zebrałem się na odwagę, by rozpocząć rozmowę.
“Lubi pani jazz i blues?” zapytałem, mój głos był ledwo słyszalny przez muzykę. Jej śmiech był jak ciepła melodia, taka, która zapada w kości.
“Och, absolutnie. Jest coś w surowych emocjach w tych gatunkach, co do mnie przemawia.”
Jej słowa odbiły się we mnie głębokim echem, jakby zabrała myśli z mojego umysłu i dała im głos. Rozmawialiśmy o naszych ulubionych artystach, koncertach, na których byliśmy i o tym, jak niektóre piosenki mogą wywoływać emocje, których nie potrafimy do końca wyjaśnić.
“Zawsze czułam, że muzyka ma swój własny język” – powiedziała z błyszczącymi oczami. “To sposób na komunikację bez użycia słów”.
W miarę upływu nocy zbliżaliśmy się do siebie, a bariera przestrzeni osobistej topniała. Poczułem mrowienie, gdy jej palce musnęły moje ramię, dotyk, który wywołał dreszcze w moim kręgosłupie. Jej głos stał się delikatnym pomrukiem, dzieląc się historiami o tym, jak muzyka ukształtowała jej życie. Z każdym słowem, które wypowiadała, zdawałem sobie sprawę, że nie tylko cieszyła się muzyką; żyła nią, pozwalając jej płynąć w jej żyłach.
I w tym momencie zrozumiałem, że zrozumiała istotę mnie, część, która rezonowała z melodiami i harmoniami, które odbijały się echem w naszych sercach. Pochyliła się, jej usta zwilżył łyk drinka.
“Czy miałby pan coś przeciwko, gdybym poprosiła o pocałunek?” Moje serce przyspieszyło, jej prośba mnie zaskoczyła, ale czułem się dziwnie dobrze.
szepnąłem,
“Proszę podejść bliżej, kochanie”.
Bez wahania zmniejszyła dystans między nami. Nasze usta spotkały się w delikatnym, długotrwałym pocałunku, będącym świadectwem niewypowiedzianego zrozumienia, które dzieliliśmy. W tym uścisku zdałem sobie sprawę, że czasami nie potrzeba słów, aby przekazać to, co czuje serce. Ona to zrozumiała i może, tylko może, zrozumiała też mnie.